Martyna parę dni temu została wyrzucona z domu przez ojca. Była to agresywna i uparta nastolatka. W szkole była najpopularniejsza i nabardziej podziwiana, dopuki jej z niej nie wyrzucono. Mieszkała tylko z ojcem, bowiem jej matka zmarła przez nią samą na zawał rok temu. Przez ten czyn jej agresja i bunt dwukrotnie wzrosły.
Poza mieszkaniem rodzinnym nie miała innego domu. Po wyrzuceniu przez ojca, który długo z nią nie wytrzymał, nie miała gdzie się podziać. Długo błądziła nocami po opustoszałych uliczkach Hartfield; w dzień nie chciała się pokazywać.
Pewnej nocy, gdy błądziła po nowo odkrytym lesie, usłyszała głuche, przeciągłe wycie. Nie wystraszyła się tego; nie bała się nawet samej śmierci, iż uważała, że jej życie nie ma już sensu. Wycie powtórzyło się jeszcze dwukrotnie i zdawało się być coraz bliżej. Tej nocy żadna gwiazda ani księżyc nie oświetlały Ziemi- panowała ciemność.
Spojrzała między drzewa: jakiś duch pojawił jej się przed oczami, spacerując gdzieś w oddali.. Usłyszała piłowanie. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę z przerażającą twarzą. Piłowane przez niego drzewo zaczęło spadać na dziewczynę; Martyna zaczęła biec. Więcej nie widziała już tajemniczego mężczyzny.
Bardzo się bała. Mocno pożałowała sposobu jej zachowywania się wobec innych. Pomyślała o zmarłej matce i w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Nagle usłyszała, jakby coś zbliżało się w jej stronę. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła dzikiego wilka, chyba ze wścieklizną; podszedł do niej coraz bliżej i obwąchał. Spojrzał w jej piękne, błękitne oczy; jego były takiego samego koloru. Wilk uśmiechnął się do niej, kiedy nagle zza krzaków coś wypełzło. Był to jakiś człowiek bez kończyn porośnięty glonami. Martyna poznała w nim swojego ojca. Wilk zaatakował go.
- Nie! - krzyknęła dziewczyna i kopnęła z całej siły wilka w brzuch. - To mój ojciec, nie rób mu krzywdy!
Wilk zawył z bólu i wylądował daleko na ziemi.
- Twój ojciec - przemówił - nie jest już żywym człowiekiem. Opętał go zły duch, a ja cię przed nim chronię.
- Nie chcę twojej pomocy.- powiedziała i odeszła.
Chodziła po ciemnym lesie jeszcze długo, aż dotarła do starej, opuszczonej chaty nad stawem. Przyjżała jej się uważnie; w oknie ujrzała jakiś cień. Słynęła ze swej odwagi, więc weszła do tajemniczego domu.
W środku nikogo nie było. Wszędzie walały się krzesła i różne inne graty. Nagle zza komody zaczęło powoli coś wychodzić. Dziewczyna szybko uciekła. Nigdy nie widziała rzeczy, których zobaczyła dzisiaj. Była opętana.
Piętnastolatka miała już tego dość. Podeszła, trzęsąc się do stawu. Chciała popełnić samobójstwo, ale w ostatniej chwili wycofała się; nie dała rady odebrać sobie życia.
Znowu usłyszała wycie. Po chwili podbiegł do niej obcy wilk, nie ten sam, którego wcześniej spotkała. Miał zakrwawiony pysk; Martyna dopiero później zauważyła, że za nim leży inny, zabity wilk- ten który chciał jej pomóc.
Obce zwierzę podbiegło do niej i mocno ugryzło w nogę. Wilk wbił jej jakiś dziwny jad. Dziewczyna odwróciła się i bez namysłu wskoczyła do głębokiego stawu i utopiła się. Wyleciał z niej duch, ale nie w postaci człowieka: w postaci wilka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz