opowiesci-strasznej-tresci

opowiesci-strasznej-tresci

sobota, 21 grudnia 2013

Wywoływanie duchów

Kiedyś babcia opowiadała mi o swojej przygodzie, która wydarzyła się w 1956 roku. Była wtedy małą dziewczynką, miała zaledwie 12 lat.
 Zaproszona była na noc do swojej najlepszej przyjaciółki, Marysi. Razem nigdy się nie nudziły i miały bardzo zwariowane pomysły. Koleżanka mojej babci wpadła na pomysł, aby wywołać duchy. Oczywiście babcia zgodziła się na to.
 Czekały więc do godziny dwunastej w nocy. Przygotowały świeczki i zdjęcie należące do zmarłej siostry Marysi. Rozłożyły różaniec tak, że utworzył on okrąg. Do jego środka włożyły świeczki i zdjęcie.
 Usiadły naprzeciwko siebie i złapały się za ręce. Powtarzały cały czas: Zaklinam Cię, Przeklinam Cię, Przezywam Cię. Po pierwszych dwóch minutach nic się nie stało. Czekały jeszcze pięć minut, lecz także nic. Koleżanka mojej babci z rozczarowaniem powiedziała, że dalsze czekanie nie ma sensu i przerwały wywoływanie. Babcia miała właśnie zapalić światło, kiedy nagle okno otworzyło się. Wleciał zimny wiatr. Z dołu słychać było dziwne postukiwanie, ale nie był to nikt z domowników, ponieważ były one same w domu, a rodzice mieli wrócić dopiero następnego dnia w południe. Marysia wyjrzała przez okno. Moja babcia także tam podbiegła i zobaczyła przezroczystą rękę zbliżającą się do jej koleżanki. Obie zastygły w bezruchu. Ręka powoli zbliżała się i złapała za szyję panią Marysię, która wypadła z okna. Babcia wyjrzała za spadającą przyjaciółką: leżała nieruszając się na ziemi. Przezroczysta postać czołgając się weszła do lasu.
 Następnego dnia przyjechała policja. Pani Marysia miała spuchniętą całą szyję. Pochowano ją w krótce w jednym z pobliskich cmentarzy.
 Od tamtego dnia moja babcia przychodzi codziennie na grób swojej kochanej przyjaciółki. Gdy miałam cztery latka babcia zabrała mnie w to miejsce. Od tamtej pory zawsze razem przychodzimy na grób pani Marysi i modlimy się do niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz