Przechodziłam właśnie koło cmentarza. Był środek nocy, ciepłej nocy, jednak mnie przeszedł zimny dreszcz. Usłyszałam głuche wycie psa, więc odwróciłam głowę w stronę cmentarza. Rękę bym dała urwać, że zobaczyłam jakąś zjawę siedzącą na nagrobku z otwartą buzią. Byłam bardzo przerażona i nie wiedziałam, co mam robić. Moje serce podpowiadało mi, że powinnam udać się na cmentarz. Tak zrobiłam.
Cmentarna brama otworzyła się z głuchym skrzypnięciem zardzewiałych zawiasów. Wyglądało na to, że jest to opuszczone cmentarzysko, na które już nikt nie przychodzi. ,,Widocznie rodzina tych wszystkich zmarłych też umarła, aż w końcu nie miał kto zadbać o to wszystko''- pomyślałam.
Na jednym nagrobku zobaczyłam imię i nazwisko dyrektora tego ponurego cmentarza. Usłyszałam okropny pisk, jakby ktoś kogoś mordował. Podbiegłam w to miejsce. Nad jednym nagrobkiem rosła olbrzymia, stara wierzba z dziuplą. Pod nią leżał jakiś człowiek z oderwaną od ciała głową. Tak mną wstrząsnęło ze strachu i obrzydzenia, że nie sposób tego opisać. Nie wiem, jakim cudem ja weszłam na ten cmentarz. Coś chyba mnie do tego zmusiło, ale nie wiem co!
Nad martwym człowiekiem zaczęła unosić się jego dusza. Poleciała wolno i niedbale do nieba, z otwartymi szeroko oczami, które wydawało się, że nic nie widzą. Pobiegłam szybko trochę dalej, nie chciałam bowiem na to patrzeć. Nagle na pobliskim nagrobku ujrzałam tą samą zjawę (była to kobieta w białej sukience). Otworzyła usta i zaczęła coś szeptać. Wtedy spojrzałam na zupełnie nowy nagrobek, na którym siedziała. Widniało na nim moje imię i nazwisko.
To jest.... Nie mogę tego opisać! Pozdro. :3 -.^
OdpowiedzUsuńTzn? Podoba Ci się czy nie? c:
UsuńPodoba -.^
OdpowiedzUsuń